sobota, 31 maja 2014

słówko o szaragach. jak gotować?

Sezon na szparagi w pełni! Nic tylko korzystać z jego uroków i co dzień wracać z zakupów z pęczkiem zielonego lub białego warzywa, prawda? :) Jednak ciągle pamiętam gdy po raz pierwszy je kupiłam i przygotowałam...Lepiej nie wspominać jak to było, ale zbyt dobrze i smacznie na pewno nie :) Dlatego abyście również nie popełnili moich błędów powiem Wam, jak przygotować szparagi :)



Zielone czy białe?
Szparagi występują w blisko 200 gatunkach (w większości rosną w Afryce), ale w Polsce i na świecie najpopularniejsze są szparagi zielone i białe, więc o nich będzie mowa :)
Szparagi białe to nic innego jak szparagi...zielone, jednakże te rosną pod ziemią, nie mając dostępu do światła. Czasem zdarza się, że mają lekko fioletowe główki - nie znaczy to, że są zepsute, ale że ciekawskie wystawiły główki ponad ziemię :) Oba rodzaje lekko różnią się smakiem. Dla mnie bardziej smakują zielone szparagi, ale to kwestia gustu. 

Jak kupić dobre szparagi?
Przy kupnie tych warzyw należy zwrócić uwagę głównie na ich końcówki, po nich najłatwiej poznać czy warzywa są świeże. Końcówki powinny być wilgotne i jędrne. Jeśli są suche i zdrewniałe - lepiej odłóżcie je na miejsce. Druga cecha, która świadczy o ich stanie to główki - powinny być zamknięte. 

Przygotowanie do gotowania
Oczywiście - myjemy. Co potem? W przypadku zielonych szparagów odłamujemy lub odcinamy białe i dalej lekko zielone końcówki, to wszystko. Białe za to są bardziej włókniste i należy je obrać, najlepiej, najłatwiej i najszybciej zrobić to obieraczką do warzyw.

Gotowanie
Są specjalne garnki do gotowania szparagów, jeśli taki macie, możecie pominąć czytanie tego punktu :) Te warzywa najlepiej gotować w wąskim i szerokim garnku z osoloną do smaku wodą. Gdy gotujemy szparagi na stojąco powinno się związać je luźno nitką, aby się nie poprzewracały. Główki powinny wystawać ponad wodę, ponieważ są bardzo delikatne i zmiękną pod wpływem pary. Czas gotowania zależy od grubości i koloru szparagów. Zielone gotują się ok. 10 minut, białe ok. 15 minut. Są to wartości orientacyjne, najlepiej sprawdzać miękkość widelcem. 
Może je również piec, grillować, smażyć, gotować na parze etc. 

Mrożenie
Warto zachować sobie chociaż 1-2 pęczki na zimowe dni :) Aby je zamrozić myjemy i obieramy warzywa, a następnie mrozimy. Gdy chcemy je ugotować wrzucamy je na wrzącą wodą, bez uprzedniego rozmrożenia. 

czwartek, 29 maja 2014

razowe racuchy z rabarbarem


To już ostatni przepis z tym warzywem, który czekał na publikacje na blogu. Aczkolwiek mam nadzieję spróbować jeszcze kilku nowych przepisów z rabarbarem w roli głównej :)
Drożdżowe racuszki kojarzą mi się z dzieciństwem. Zawsze robiliśmy je z jabłkami i czasem mama dorzucała rodzynki. Obowiązkowo jedliśmy je z cukrem pudrem :) Do racuchów można dorzucić każde owoce (lub, jak w tym przepisie - warzywa) i zawsze będą pyszne. Dzisiaj proponuję je w mniej tradycyjnej wersji, bo w połowie zrobione z mąki razowej, ale w smaku nie są ani odrobinę gorsze, a nasz organizm będzie szczęśliwszy, bo dostanie coś zdrowszego :) Kwaśny rabarbar jak zwykle idealnie pasuje do słodkich racuchów. Ja zrobiłam je na śniadanie i zjadłam z mamą, ale równie dobrze mogą posłużyć za obiad czy podwieczorek :)



RAZOWE RACUCHY Z RABARBAREM
przepis autorski // 11 racuchów = 2-3 porcje



~90g mąki pszennej razowej
~100g mąki pszennej "zwykłej"
~duże jajko
~125ml mleka
~15g świeżych drożdży
~łyżka masła (rozpuścić i ostudzić)
~ok.200-250g rabarbaru + cukier do posypania
~50g cukru (lub więcej jeśli wolicie słodsze) + cukier puder do podania

Mleko podgrzewamy do letniej temperatury. W miseczce łączymy pokruszone drożdże, czubatą łyżeczkę cukru i łyżkę mąki, dolewamy kilka łyżek mleka, tak aby masa była gęsta, wierzch delikatnie posypujemy mąką, przykrywamy miskę ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości - na ok. 15-20 minut. W tym czasie myjemy, obieramy i kroimy na kawałki rabarbar, posypujemy go cukrem i odstawiamy. Gdy rozczyn wyrośnie dodajemy do niego pozostałe składniki i mieszamy drewnianą łyżką. Ponownie odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, tym razem na trochę dłużej, u mnie to było ok. 30 minut. Na patelni rozgrzewamy olej, łyżką wykładamy porcje masy (1,5 łyżki = 1 racuch) i smażymy racuszki na małym ogniu z obu stron. Przy smażeniu pierwszej strony można przykryć patelnie pokrywką. Podajemy posypane cukrem pudrem. Smacznego! :)



Przepis dodaję do akcji:
Piknik majowy     Rabarbalove

poniedziałek, 26 maja 2014

biszkoptowy placek z rabarbarem (na białkach)


Witajcie w poniedziałkowy poranek! :) Tydzień na blogu rozpoczynam sezonowym ciastem - z rabarbarem.
Przeglądając blogi i natrafiając na przepisy z tym warzywem co raz czytam jakie macie wspomnienia z dzieciństwa z jego udziałem. Ja...nie mam takowych. Ale czemu to przeszkadza? :) Niczemu! Teraz piekę pyszne ciasta z rabarbarem i będę je wspominać za kilka lat, prawda? :) 
Po zrobieniu rabarbarowego curdu zostało mi sporo białek. Postanowiłam wykorzystać je do tego właśnie placka. Jest bardzo puszysty, ma cudowną, piankową konsystencję i śnieżnobiały kolor. Słodkie ciasto idealnie komponuje się z kwaskowatym rabarbarem z nutą miodu. 
Korzystajmy póki jest sezon! :)



BISZKOPT NA BIAŁKACH Z RABARBAREM
przepis autorski // tortownica o śr.22cm

~5 białek
~1/2 szklanki + czubata łyżka mąki pszennej
~1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
~130g cukru
~200-250g rabarbaru
~40g miodu lawendowego
~szczypta soli, proszku do pieczenia
cukier puder do posypania

Rabarbar umyć, obrać, pokroić i wymieszać z miodem. Piekarnik rozgrzać do 180*C. Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli, pod koniec ubijania dodawać partami cukier. Przesiać mąki i proszek do pieczenia, delikatnie wymieszać za pomocą drewnianej łyżki. Tortownicę o śr. 22cm wyłożyć papierem do pieczenia, przełożyć do niej masę, na wierzchu ułożyć rabarbar. Włożyć ciasto do piekarnika i piec ok. 40-50 minut (do suchego patyczka), następnie wyłączyć piekarnik, lekko uchylić drzwiczki i studzić w nim ciasto jeszcze ok. 20 minut. Wyjąc z piekarnika, ostudzić ciasto do końca, wyjąć z formy i posypać cukrem pudrem. Smacznego! :)




Przepis dodaję do akcji:
Piknik majowy    Rabarbalove

piątek, 23 maja 2014

chlebek bananowy Sophie Dahl // Sophie Dahl banana bread


for english version scroll down
Nawet nie wiecie (i nie chcecie wiedzieć) jak długo przymierzałam się do upieczenia tego...ciasta? Bo koniec końców to przecież ciasto, jedynie o wdzięcznej nazwie "chlebka" z racji tego, że jest pieczone w keksówce :) Ale - przymierzałam się bardzoooo długo. Zewsząd na blogach kusiły mnie bananowe chlebki. Te tradycyjne i te z innymi bajerami. Pewnego razu nie miałam pomysłu co upiec na weekend. Wchodząc do kuchni po zeszyt z przepisami zauważyłam banany w kwiecie wieku :) Czyli idealne na chlebek właśnie! Słodkie, dojrzałe, miękkie, pachnące... Odłożyłam przepiśnik, wzięłam książkę Sophie i upiekłam chlebek!



Podczas pieczenia z kuchni wydobywał się cudowny zapach...Jeszcze pół godziny...dwadzieścia jeden minut..dziesięć...cztery! Już! Już! Otwieram piekarnik i jeszcze bardziej czuję bananowy aromat. A ciasto trzeba ostudzić...Szybciej, szybciej. 



Próbuję.


Dlaczego tak długo zwlekałam?! Dlaczego upiekłam go dopiero teraz?! Ach, przepyszny! - to jedyne co myślałam :) I domownicy się ze mną zgodzili. Wszystkim nam bardzo posmakował. Jeśli tak jak ja, ciągle odkładacie jego upieczenie - lepiej idźcie po banany i pieczcie! :)




CHLEBEK BANANOWY SOPHIE DAHL
źrodło przepisu: At The Kitchen Table (podaje z moimi modyfikacjami) // keksówka o dł. 20cm


~75g masła 
~2-3 średnie, dojrzałe banany, ok.300g
~150g brązowego cukru (w org. 200g, ale jak dla mnie to przy 150g było nawet trochę za słodkie :))
~jajko (w temp. pokojowej)
~łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii / mielona wanilia
~100g mąki pszennej
~70g mąki pszennej razowej (w org. 170g mąki orkiszowej)
~1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
~1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
~szczypta soli
~kilka plasterków suszonego banana na wierzch - opcjonalnie

Piekarnik rozgrzać do 180*C (jeśli pieczecie z termoobiegiem to do 160*C). Przygotować formę - keksówkę o dł. 20cm wysmarować masłem/wyłożyć papierem do pieczenia (lub jesli tak ja - pieczecie w silikonowej, pomijamy ten krok). 
Masło rozpuszczamy i studzimy. Banany rozgniatamy widelcem, mieszamy z masłem, cukrem, jajkiem i wanilią. Przesiewamy mąki, proszek do pieczenia i sodę, dodajemy sól i mieszamy wszystkie składniki dokładnie. Przekładamy masę do wcześniej przygotowanej formy, na wierzchu układamy plasterki suszonego banana, wkładamy ciasto do piekarnika i pieczemy ok. godzinę, do "suchego patyczka". Kroimy dopiero po ostudzeniu. Smacznego! :)




wtorek, 20 maja 2014

granola potrójnie sezamowa


Po zrobieniu tej granoli doszłam do wniosku, że chyba każda kolejna, którą robię, jest lepsza od poprzedniej! Ta, sezamowa, podbiła moje serce w 200%. Już sam zapach podczas pieczenia zapowiadał, że to na pewno będzie coś pysznego. Granola jest chrupiąca, słodka, ma pozlepiane kawałki (ja je uwielbiam, a Wy?) i co najważniejsze - bardzo sezamowa! Tak więc wszyscy fani sezamu lub tym podobnych smaków będą zachwyceni! A nawet sezamowi niejadcy zostaną skuszeni do kuchni tym zapachem :)





GRANOLA POTRÓJNIE SEZAMOWA
przepis autorski // ok. 300g (średni słoik) granoli

~215g płatków owsianych górskich
~50g mąki sezamowej (mąka sezamowa to zmielony i odtłuszczony sezam, więc jest trochę inna niż po prostu zmielony sezam w domowych warunkach, ale ostatecznie można wykorzystać tę opcję)
~35g sezamu
~40g tahini (przepis na domową - KLIK)
~60g miodu (u mnie gryczany, który kupiłam TUTAJ)
~2 czubate łyżki cukru trzcinowego
~2 łyżki oleju sezamowego (jeśli nie macie może być rzepakowy)
~100ml mleka sojowego


W jednej misce mieszamy: płatki, mąkę sezamową i sezam oraz cukier. W drugiej misce mieszamy miód (jeśli ma stałą/gęstą konsystencję należy go rozpuścić), tahini i olej. Dodajemy zawartość drugiej miski do pierwszej i mieszamy. Następnie dolewamy mleko i ponownie łączymy składniki. Granolę wysypujemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy ok. 30 minut w 160-180*C, co ok. 10 minut mieszając, aby granola równomiernie się przypiekała. Przechowujemy w szczelnie zamkniętym słoiku. Smacznego! :)


sobota, 17 maja 2014

sernik "śliwka w czekoladzie"


Nie wiem od czego zacząć...Więc nie będę owijać w bawełnę i po prostu napiszę, że ten sernik to mistrzostwo :) Osobiście jestem bardzo sernikową osobą i uwielbiam to ciasto nawet w najprostszym wydaniu, jednak sernik daje dużo możliwości do kombinowania z jego smakami. Sernik "śliwka w czekoladzie" jest idealny dla osób, które są fanami cukierków o takiej samej nazwie - zwłaszcza mojej mamy dla której to głównie ten sernik został upieczony, ale wszystkim posmakował tak bardzo, że musiałam (!!!) upiec go drugi raz :) Baaardzo polecam Wam ten przepis!




SERNIK ŚLIWKA W CZEKOLADZIE
źródło przepisu: White Plate (z drobnymi modyfikacjami) // tortownica o śr. 22cm


~200g cukierków śliwka w czekoladzie (chcąc nie chcąc muszę zaznaczyć, że Nałęczowskie najlepsze :))
~100g masła
~50g brązowego cukru (w oryginale 100g)
~100g mąki pszennej
~1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
~jajko
~szczypta soli

Cukierki (wcześniej je posiekać), masło i cukier przełożyć do garnuszka i podgrzewać do momentu całkowitego rozpuszczenia się składników. Odstawić na ok. 10-15 minut i zmiksować. Dodać mąkę, proszek do pieczenia, sól, jajko i dokładnie wymieszać. Masa powinna być gęsta i lśniąca, przełożyć ją do tortownicy o śr. 22cm, wyrównać wierzch, wstawić do piekarnika uprzednio rozgrzanego do 190*C i piec ok. 15-20 minut.
Ok. 5 minut przed wyjęciem spodu przystąpić do przygotowania masy serowej.


~1kg trzykrotnie mielonego, gęstego, zwartego twarogu
~250g cukru pudru
~opakowanie (40g) budyniu waniliowego
~łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii / ziarenka z laski wanilii / mielona wanilia
~4 jajka

Ser zmiksować z cukrem, wanilią i proszkiem budyniowym, następnie dodawać po jednym jajku, po każdym miksując ok. 15sek. Masę serową wylać na upieczony spód (nie trzeba go studzić). Tortownicę z powrotem włożyć do piekarnika, zmniejszyć temp. do 160*C i piec sernik ok. 50 minut. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i pozostawić w nim sernik jeszcze na ok. 30 minut, następnie lekko uchylić drzwiczki, odczekać ok. 15 minut i wyjac sernik.
Przygotować wierzch.


~150g białej czekolady
~5 łyżek niesłodzonego mleka skondensowanego
~100-150g cukierków śliwka w czekoladzie

Czekoladę i mleko skondensowane rozpuścić w kąpieli wodnej, polewą polać sernik. Cukierki posiekać i ułozyć dookoła wierzchu ciasta. Odstawić sernik do momentu stężenia polewy, a najlepiej wstawić na noc do lodówki i podawać następnego dnia - wtedy smakuje najlepiej :) Smacznego! :)


środa, 14 maja 2014

rabarbarowy curd. lubelski kociołek V


Najpierw był lemon curd (?)... Potem wiele wiele innych wariacji smakowych na temat tegoż, hm, kremu. Pierwotnej wersji nie próbowałam, ale po spróbowaniu tej którą przedstawiam dzisiaj, muszę jak najszybciej to zrobić :)



Gdy babcia powiedziała, że ucięła dla mnie trochę młodego rabarbaru nie spodziewałam dostać się go...1,5kg. W takim razie ostatnimi czasy rabarbarowo jest w domu.
Dzisiaj przedstawiam jeden z kilku przepisów w roli głównej z rabarbarem, zapraszam! :)


A w lubelskiej kuchni w ramach akcji "lubelski kociołek" razem ze mną pichciły:



RABARBAROWY CURD
inspiracja: cook & look // ok. 600g curd'u

~450g czerwonych, dojrzałych części rabarbaru (można użyć całych łodyg, ale wtedy kolor będzie mniej intensywny)
~45g cukru (do rabarbaru)
~100g cukru (do curd'u)
~5 żółtek
~szczypta soli
~skórka z 1/2 cytryny
~łyżeczka soku z cytryny

Rabarbar myjemy, obieramy, kroimy, wrzucamy do garnka i zasypujemy cukrem, odstawiamy na 30 minut. Po upływie tego czasu gotujemy aż się rozpadnie, studzimy i miksujemy na gładką masę. Żółtka ucieramy z cukrem i solą na puszystą masę. Umieszczamy utarte żółtka w garnku i gotujemy na małym ogniu cały czas mieszając. Gdy masa będzie ciepła dodajemy mus rabarbarowy, skórkę i sok z cytryny, gotujemy aż curd zgęstnieje. Studzimy, przekładamy do słoików i przechowujemy w zamkniętych słoikach w lodówce max. tydzień. Smacznego! :)



Przepis dodaję do akcji:
Rabarbalove

poniedziałek, 12 maja 2014

tortellini z wędzonym tofu, z pieczonymi warzywami


Szybki i wegański obiad :) Czasami nie mam ochoty lub czasu na kombinowanie, wtedy świetnie sprawdzają się takie właśnie rozwiązania. Tortellini z tofu to produkt firmy Polsoja. Mimo, że jest to "gotowiec", jest bardzo zdrowym produktem, ma świetny skład - to jedno, drugie to to, że smakuje po prostu bardzo smacznie :) Hmm, taki zdrowy, wegański fast food? :) Można jeść z dowolnymi dodatkami, ja dzisiaj postawiłam na pieczone warzywa i pestki słonecznika, ale jadłam je także w zupie pomidorowej zamiast makaronu i smakowało bardzo ciekawie - te połączenie również polecam :)



TORTELLINI Z WĘDZONYM TOFU Z PIECZONYMI WARZYWAMI
przepis autorski // 1-2 porcje

~125g (pół paczki) tortellini z wędzonym tofu
~cukinia, batat, marchewka - ilość według upodobań :)
~sól, pieprz
~2-3 łyżki sosu sojowego
~oliwa z oliwek
~2 łyżki posiekanej natki pietruszki + do dekoracji
~czubata łyżka ziaren słonecznika

Warzywa umyć (marchewkę obrać, opcjonalnie batata również), pokroić na kawałki i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Posypać je solą i pieprzem, polać sosem sojowym i spryskać oliwą. Piec ok. 15-20 minut (do miękkości) w 180-200*C. Tortellini przygotować zgodnie z przepisem na opakowaniu i wymieszać z upieczonymi już warzywami, dodać natkę i wymieszać ponownie. Przełożyć na talerz/e i posypać podprażonymi ziarnami słonecznika. Smacznego! :)